Wiadomo, że na kursie przewodnika beskidzkiego najmilej jeździć w Sudety. Tak więc wybór miejsca SGO był prosty- Karkonosze, jeden z najpiękniejszych odcinków pasma.
Chwilę po dziewiątej udało nam się dotrzeć do Szklarskiej Poręby. Od teraz już trasa na nogach, wraz z Głównym Szlakiem Sudeckim- krótszym bratem Beskidzkiego.
Po trochę ponad godzinie w końcu udaje się nam wydostać z lasu- wchodzimy na Halę Szrenicką (i oczywiście napotykamy kolosalne schronisko).
Na szczycie widoki są już trochę ciekawsze.
Coś, co trudno znaleźć w Beskidach- formacje skalne. Rzecz charakterystyczna dla Sudetów, w innych pasmach dość rzadka.
Do tej pory pogoda była bardzo dobra, a teraz stała się znacznie ciekawsza. Chmury nadawały świetny klimat.
Popołudniem dotarliśmy do chyba najciekawszego punktu trasy (oczywiście oprócz kolacji)- Śnieżnych Kotłów.
Dziwnym trafem śniegu w nich było mało, za to stawiki drobne można było zauważyć.
Im później się robiło, tym przyjemniej się szło. Minęliśmy hotele na Przełęczy Karkonoskiej, i po chwili zobaczyliśmy Słonecznik wraz z Wielkim Stawem.
Wtedy też ujrzeliśmy cel naszej wędrówki- Śnieżkę. W Domu Śląskim zatrzymaliśmy się pod wieczór.
Poranek natomiast przyniósł więcej chmur, i niesamowite widoki.
Ze Śnieżki mogliśmy podziwiać panoramkę tylko na najbliższą okolicę.
Karkonosze postanowiły pożegnać nas niesamowitymi widokami podczas zejścia do Karpacza.
Czas w Górach niestety kończył się dość szybko.
Karol2